Czarny smok leżał na trawie zwinięty w kłębek. Najpewniej już spał. Miedzy ogonem a łapami na nim leżał chłopak. Miał zamknięte oczy, ręce założone za głowę, jedna nogę prosto położoną na trawie, a drugą zgiętą w kolanie. Oddychał miarowo napawając się słodkim powietrzem. Na jego twarzy widniał uśmiech, a co jakiś czas słyszał skrzek Satsukii latającej po nieboskłonie.