Nieopodal jeziora chłopak leżał na ziemi, wpatrując się w niebo. Był zmęczony, gdyż nie spał dość długo. Nie widział swojego smoka ale był pewien, że gdzieś tu jest. Choć był wielki umiał schować się nawet w cieniu chłopaka. Był ubrany w bluzę, wyprane dżinsy i trampki. Po niebie latała Kania Czarna obserwując teren i od czasu do czasu skrzecząc.